czwartek, 30 grudnia 2010

Dni deszczowe - dni wspomnień.

http://www.youtube.com/watch?v=DczZh43zO8U
Prawie rok temu ta piosenka towarzyszyła mi prawie każdego dnia.
Aj ciarki po plecach przemykają. To wtedy kiełkowałam z ziarenka, przez roślinkę dumnie prezentującąc tors po rozkwit serca.
Dziś dni mijają tak szybko, że często siłą przypominam sobie jak ważny jest śmiech z duszy rodem, nie tylko zdrowy i w głos, ale i w oczach. Ostatnie dni owocne w te emocje. Mimo ciężarnej niezręczności czuję się lekka i spokojna. Cierpliwość wróciła na posterunek, odliczamy już dni, aby poznać maleństwo i w zasadzie mamy już wszystko co potrzeba. Dobre deszczowe dni. Miło poznać radość z powodu chmur na niebie. Wszyscy i wszystko wokół docenia te dni.

INTERNET

Kochani, mamy internet w domu! Brakuje jednego kabelka by być online cala dobe, ale dzis popoludniu kabelek bedzie na miejscu.
Jeszcze tylko lodowka, te prawdopodobnie dzis wieczorem i pelen luksus! :)
Ach jabłka z lodówki....mniam.

czwartek, 16 grudnia 2010

wtorek, 14 grudnia 2010

Mamagata.



Od kilku dni mamy w domu mame gate, czyli mame kotke z 4 kociakami, ja juz przeciez tez pol mamAgata, wiec jakby dwie :) Na zdjeciach aktualne stany. Jak widzicie, my tez czasem uzywamy sweterki!

poniedziałek, 13 grudnia 2010

Pocztowki!

Basiu Hermasiu i Andrzeju!!
Dziekuje za pocztowki! Nawet pa pocztowy jakby tryskal radoscia, ze moze mi je wreczac:) Tak wiec oficjalnie adres dziala!Jedyne co mozna ulepszyc, badz poprawic, to zamiast La Gramilla - LAS GRAMILLAS, choc i tak dochodzi.
Jeszcze raz dziekuje!

Cerealito - Ziarenko

Wczoraj, w niedziele uczestniczylam w pierwszym podziale komunalnych zakupow, jakie tu maja miejsce co 45 z przerwa na okres sezonu, kiedy wszyscy sa zapracowani i nie ma kto zajac sie organizacja Ziarenka.
Od 11 do 18 czesc gotowala obiad, czesc wazyla, czesc liczyla rachunki. Czas minal bardzo szybko i bardzo przyjemnie, choc wyszlam z domu bez zadnych checi, bo cala noc dal bardzo silny wiatr i nie sprzyjal slodkiemu spaniu. Jednak a miejscu okazalo sie, ze milo wspolnie dzielic sie praca i ze czas mija bardzo przyjemnie i zawrotnie szybko.
Tak wiec mamy w domu 40kg maki (pol na pol razowa ze zwykla, zytniej nie bylo na liscie, bedziemy naciskac na mlyn. 10kg owsu, 10 ryzu nie wiem jak sie nazywajacego, 4 pelnego klasycznego, soczewice, fasole, etc. A ze ostatnio zaniedbalam diete i hemoglobina mi spadla, wiec produkujemy juz kielki z soczewicy i fasola weszla do codziennego menu. Probuje tez nabyc watrobke, ktora za mna chodzi od 2 tygodni, ale cos nie moze dotrzec. Dzis pizza, na rozruch maki. Ach i zapomnialabym! Dwa kartony chrupkow ryzowych, krakersow razowych, ziarna slonecznika, oliwki, oliwa, daktyle, rodzynki...
Zyc nie umierac i jesc, oto haslo kobiety pod koniec 8 miesiaca ciazy.
Coraz mocniejsze sa cwiczenia gimnastyczne tego malego gimnastyka, ktorego nosze pod sercem. Jutro idziemy na USG, wiec zobaczymy, co tam u niego slychac i mam nadziej, ze doktor sie nie wygada, czy to chlopak, czy dziewczynka:)
Sprawa internetu sie wlecze, ale przed porodem bedzie internet i kropka.
W domu, nadal prace usprawniajace i upraktyczniajace zycie.