poniedziałek, 30 stycznia 2012

Światełko dla Raizka

W rok po porodzie wspięliśmy się na Teide. 24 stycznia nocleg w schronisku i 25 pobudka o 4 rano. Zimno, wietrznie, ciemno, wysoko, kiepsko się oddycha, ale warto przejść półtorej godziny ku szczytowi, by stanąć nad chmurami i zobaczyć światło nowego dnia, zerknąć na miniony rok i w pokoju iść naprzód. Dziękuję za pamięć i zapalone świeczuszki.



poniedziałek, 16 stycznia 2012

Sloneczny weekend

Dwutygodniowy pobyt w Polsce okazał się prawdziwym maratonem. Codziennie spotkania, umówione godziny, przewożenie rzeczy w tę i nazad. Przez te dwa tygodnie mówiłam więcej niż przez ostatnie 2 miesiące! Nie żałuję, ależ skąd. Jednak fakt jest faktem i dotarłam do Barcelony padnięta. Spałam jak kamień, długo i głęboko, w ciemnościach pokoiku w zupełnie innym miejscu niż planowane, bądź choćby wyobrażone.
Teneryfę odwiedza kalima, wiatr znad sahary. Nie widać szczytu Teide nie przez chmury lecz przez pył. Wiele osób ma katar bądź zatkany nos. Chmury również się pojawiają. Całą sobotę wylegiwaliśmy się na plaży. Mimo zachmurzenia było bardzo ciepło, co jakiś czas wychodziło słońce, aż rozchmurzyło się kompletnie. Wieczór był bezwietrzny i bardzo ciepły, przesiedzieliśmy go w centrum Medano jedząc kolację na murku. W którymś momencie grupka ludzi rozpoczęła predstawienie.. Bębny i dziewczyna tańcząca z ogniem. Okazało się wczoraj, w niedzielę, że to Polacy z Wrocławia. Bardzo miła niespodzianka.
Niedziela również plażowo słoneczna. Dobrze robi czytanie książek i spanie na plaży. Mieszkanko mamy od dziś i weekend spędziliśmy w skłacie u znajomych, tzw. casa ocupa. Bardzo dobry, spokojny i wolny weekend.