wtorek, 23 listopada 2010

Cerro de la cruz


Wczoraj byl wolny poniedzialek. Lało do 15, więc poza przepędzaniem owiec sąsiada z naszej posesji obejrzelismy parę filmów a potem wyruszyliśmy na spacer do wioski w poszukiwaniu otwartego sklepu. Szparagi za 4zł z hakiem za pęczek...niam. Potem lodziarnia a stamtąd przypadkiem trafiliśmy na szlak na górę krzyżową wznoszącą się tuż nad centrum. Ale rozkosz spacer w pochmurny dzień!

Kompletny odlot!

To nasza spłuczka. Pozostawiam zdjęcie bez komentarza pozostawiając
możliwą dowolną interpretacje. Dodam tylko, że wczoraj odkryłam
ów dzieło sztuki i czym prędzej zrobiłam zdjęcie.

środa, 17 listopada 2010

Przeprowadzka






Pierwsza tura przeprowadzki za nami. Trzy plecaki i 2 torby:) Pozegnalismy lascicieli, ktorzy wyjezdzali ze lzami w oczach.
Na zdjeciu domek przed nasza inwazja materialna:)

Adres:
Agata Pilachowska & Mathias Duchene
La Gramilla S/N
5282 San Marcos Sierras
Cordoba
Argentyna

poniedziałek, 8 listopada 2010

Mati - pogromca papuzich gniazd.

Każdy dzień wypełnia jazgot papug, które na kilku drzewach od lat
pielęgnują swoje imperium. 3 gniazda zbudowały akurat nad grządkami
Wayny. Problem polega głównie na tym, że papugi budują swoje
gniazda z kolczastych gałezi, które często spadają na zirmię i tak
Wayna od 20 lat idąc po marchewkę otrzymywała gratis zabieg
akupunktury. Te gałązki mają często kolce o długości 1,5 - 2cm! I
bez problemu przebijają większość podeszw.
Mati w zeszły piątek wdrapał się na gnieździste drzewo i ściął
gałezie z gniazdami. 4h pracy w pełnym słońcu.
Zastanawia się nad podjęciem stanowiska usuwacza gniazd, bo
rozrastająca się liczba papug dokucza tu większości, a zajęcie nie
jest łatwe i nikt się nie pisze.

Zagubiony tekst poprzedniego posta

Od prawie 2 tygodni mieszkamy gaju oliwnym. 30 lat temu Wayna (mama Lirio - kolegi Matiego) kupiła tę ziemię, na której wcześniej Włoch naturalista wybudował dom z wychodkiem (który działa do dziś nie wydzielając żadnego zapachu!) i zasadził drzewa oliwne. Posesję Wayny otaczają 3 wzgórza, tworząc przytulny i dyskretny zaułek.
Dni mijają spokojnie, choć bardzo szybko zarazem. Wayna porzadkuje dom, szuka zgubionych dokumentów i szydełkuje, Mati ciałem i duchem zaangażował się w prace ogrodnicze, a ja robię na drutach (w trzydziestoparostopniowych upałach), czytam i piorę. Gotujemy na zmianę wyśmienite jedzenie, jemy wspólnie i dużo rozmawiamy. Wayna opowiada niebywałe historie z minionych lat, pyta, poprawia nasz hiszpański, chwaląc go zarazem. Istna sielanka, nastrój rodem z "Ukrytych pragnień".
Brzuch poczuł atmosferę i pozwolił sobie na kolejne zwiększenie objętości. Służba zdrowia jest na miejscu, gratis. Szpital 20 km dalej. W San Marcos jest również apteka, gdzie można dostać każdą homeopatię; tani internet; 3 biblioteki, cukiernia z pysznymi wyrobami zwanymi w Argentynie "facturas"; sklepy z produktami naturalnymi i przepięknym, funkcjonalnym rękodziełem. Są również co 45 dni organizowane zakupy zbiorowe, gdzie można nabyć produkty zbożowe, przyprawy, orzechy, suszone owoce dobrej jakości i w dobrej cenie.
Miło nas przywitało San Marcos.