wtorek, 28 września 2010

Brzuch wewnątrz








































Dzidzia:
Waga - 405g
Puls - 142bpm
Długość ramienia - 35mm
Kość przedramienia - 31mm
Stopa - 36mm
Kość udowa - 33mm
Kość strzałkowa - 29mm

Brzuch zewnątrz






















Mama:
Waga 65kg
Ciśnienie 90/50

NOWE ZDJĘCIA

Na pasku po prawej link do zdjęć z Canona. Jeden negatyw z początków pobytu w Brazylii zapodział się w torbie i czeka na kolejne laboratorium.

piątek, 24 września 2010

Podróż poślubna.

Opuściliśmy Capao. Ciepło pożegnani przez przyjaciół, odwiezieni na dworzec do Palmeiras, wysłaliśmy 15kg paczkę do Argentyny i wsiedliśmy w autobus do Salwadoru. 3 wizyta u Eduardo. Jak zwykle pyszna kolacja, nocleg i na lotnisko, skąd lot do Belo Horizonte. (prowincja Minas Gerais)
Przy odprawie Mati dla wyjaśnienia dlaczego jeden plecak jest 2x cięższy od drugiego powiedział, że jestem w ciąży, pani skontrolowała brzuch pytając, który miesiąc i wyjaśniając, że od 7 potrzebne jest pozwolenie lekarza. Dostaliśmy kartę kobiety ciężarnej, ominęliśmy kolejkę (1 raz skorzystałam z widocznego brzucha) posadzili nas z przodu, pilot przyszedł się przywitać i przekazać, że będziemy mieli wspaniały, spokojny lot i że ma całą dokumentację (jedna kartka A4). Potem biedny stiuart nie mógł zrobić prezentacji używania masek oddechowych i wyjść ewakuacyjnych, bo Mati, który siedział tuż przed nim, też zaczął machać rękami coś a la tańczenie makareny i obaj umierali ze śmiechu..
Dolecieliśmy, wychodząc z bagażem i komentując: Andre powinien czekać z kartką, jak Ci wszyscy odbierający, minęłam bez rozpoznania Andre, który stał z kartką z napisem FLACA+2, co znaczy chuda i jest jedną z klasycznych argentyńskich ksywek. Mati się zorientował i tak dotarliśmy do auta, do centrum, do mieszkania Andre, zostawiliśmy rzeczy odetchnęliśmy trochę i rozpoczęliśmy zwiedzanie od hali bazarowej, zwanej mercado central. Tam w małym palestyńskim sklepiku zjedliśmy pyszną pitę z wypełnieniem i udaliśmy się na USG.
Lekarz starszy, maszyna nówka, przyjemna atmosfera, spokój. Weszliśmy do gabinetu w trójkę, Andre został chrzestnym płodu, zapłacił za nagranie DVD. Ja leżałam, oni stali jak wryci. Badanie pokazało, że wszystko jest jak najbardziej w porządku. W następnej relacji opiszę bardziej szczegółowo i wstawię parę zdjęć.
Komórka działa, smsy mile widziane:)
Z Belo Horizonte planujemy przemieścić się do Rio, potem do Curitiby, Iguazu i tam przekroczyć granicę i prosto do Cordoby i San Marcos Sierras.

czwartek, 16 września 2010

Serduszko puka w rytmie cza-cza..

Bylismy na wizycie prenatalnej, znow slyszelismy serduszko, ale co najbardziej emocjonuje, to regularne ruchy malenstwa. Milo miec takie permanentne, nienarzucajace sie towarzystwo:)
W wyniku powtarzajacych sie pytan, wyjasniam kwestie plci i imienia. Nie chcemy znac plci, chcemy, zeby byla to niespodzianka. Nie przejmujemy sie kolorami ubranek, chlopiec moze nosic roze, a dziewczynka blekity, choc ja tam bede szukac pomaranczy, czerwieni, granatow, zieleni i innych pieknych kolorow.
Imiona pewnie sobie poczytamy w jakims momencie, ale chyba ma dla nas znaczenie najpierw poznac osobiscie te malenka osobke, a potem nadac jej imie. Moze bedzie bardzo padalo tego dnia, albo moze bedzie tak slonecznie, ze to wplynie na imie. Nie czujemy zadnego stresu, ani zniecierpliwienia z tego powodu, wszystko jest w porzadku i odkrywamy krok po kroku wzrastajacy brzuch, czytamy o porodzie, ja cwicze, oddycham i czuje sie pewnie i na silach by rodzic w domu. Po dotarciu na miejsce zameldujemy sie u polecanej akuszerki, by znala dzidzie odpowiednio wczesniej. W razie potrzeby, dobry szpital bedzie blisko.
Niebawem USG i kolejne emocje.

wtorek, 14 września 2010

Paczka, podróż i inne emocje.

Dotarła paczka od Odile! Dżinsy Matiego pachną jak ubrania przysyłane przez Dominikęz Francji za komuny w ramach pomocy. Za każdym razem mijam koło pólkę z ubraniami uwiedziona zapachem. My używamy naturalnego mydla kokosowego, które pierze i zostawia rzeczy czyste, ale bez jakiegokolwiek zapachu.
Francuska odmianę chorizo porcjujemy sobie powoli, a czekolada te z jeszcze żyje. 4 tabliczki milkii z całymi orzechami laskowymi w 5 miesiącu ciąży to kompletna ekstaza.
Na paczkę też czekalismy, by wyruszyć w drogę. Teraz pozostala wizyta u lekarza, ostatnie badania i prawdopodobnie przyszly wtorek pożegnamy Capao. Mam nadzieję, że nikt niczego nie wysylal jako niespodzianki. Prosze o informacje to poprosze znajomych, zeby odebrali i przeslali dalej do Argnyny, chocby chodzilo o pocztowke!
Poza tym dni są cieple i pelne zajęć. Pozytywne wibracje.

czwartek, 9 września 2010

Historie brzuszne

Chodzenie po górach dodało skrzydeł i podniosło próg wysiłkowy. Co nie znaczy, że zmierzam się teraz przesilać lub zabierać za nie wiadomo jakie wyczyny. Pierwszym przełomem, czynnością ciut bardziej wymagającą niż joga dla ciężarnych był taniec kontaktu (contact dance). Taniec ten jest bardzo intuicyjny i subtelny, ale polega głównie na współdzieleniu własnego ciężaru z partnerem i wymaga doskonałego wyczucia środa ciężkości i równowagi. Tańczy się między innymi tarzając po podłodze. Wow, po 1,5h zajęć w pewny sobotni wieczór, spałam do 10 w niedziele (przypomnę, że normalnie budzę się ok 6 – 7).
Teraz wyprawa trekingowa w japonkach nadała mojemu życiu fizycznemu nowy wymiar. Nowy wymiar również w tych ostatnich dniach osiągnął mój brzuch. Dwa dni temu smarując się aloesem zdaje się, jakoś podniosłam pępkowy okapik skórny, okazuje się, że pępek tylko z mojego punktu widzenia jest taki sam! On już się pcha, żeby wywrócić się na lewą stronę!! Wraz ze mną, wszyscy wokół zauważają ten przyrost z odpowiednim zaskoczeniem.
Poza zmianą wymiaru, wydaje mi się, że pierwszy raz poczułam ruchy małej istotki. Ogólnie cała ta brzuszna historia, ze strony fizycznej jest teraz bardzo przyjemna, czasem wręcz zabawna. Psychicznie czuję ogromną radość i siłę. Nie dowierzam czasem, jak perfekcyjnie wymyśliła to wszystko natura. Każdy drobny detal. Mimo różnych bóli, zaparć, gazów i innych fajerwerków, ciąża o nowy etap życia, odkrywanie czegoś, do czego zostałam stworzona i 30 lat nie miałam o tym pojęcia. Chcemy, żeby poród odbył się w domu i codzienne ćwiczenia i szeroka lektura na ten temat pozwala mi odkryć własną mądrość. Czuję się w tym temacie bardzo wygodnie i widzę różnicę ile się nauczyłam i o ile pewniej się czuję. W Argentynie szpital będzie niedaleko, więc poród w domu nie będzie szaleństwem i chcę spróbować własnych sił. Tam gdzie jedziemy są doświadczone akuszerki, co jest jednym z powodów wyboru miejsca. Niby jeszcze kawałek drogi mamy z brzuchem przed sobą, ale czas płynie tak szybko, już ostatni tydzień 5 miesiąca!

Trzydniowa wyprawa.

Udało się! Złamaliśmy bezruch! W czwartek rano, z dwiema koleżankami wyposażeni w namioty, śpiwory, jedzenie, garnki, itp. wybraliśmy się do Aguas Claras. 3h drogi od Capao. Jak sama nazwa wskazuje woda jest tam przejrzysta, a rzeka z małymi wodospadami ma 3 naturalne zbiorniki, gdzie przy słonecznej pogodzie można się pluskać cały dzień bez przerwy. Aguas Claras leżą między najoryginalniejszą lokalną gorą – Morrāo i Kryształowym szczytem (Morro dos Cristais). Wokół łąki, a wzdłuż strumieni, które widać wokół, pełna wegetacja.
Dotarliśmy, zjedliśmy, każdy się pobłąkał wokół w poszukiwaniu miejsca na namioty, aż finalnie rozstawiliśmy je obok bliźniaków z Niemiec. Język niemiecki okazał się być może nie tak bliski jak polski, ale równie egzotyczny w Brazylii i zarazem bardzo miły.
Pierwsza noc w namiocie wspaniała, strumień 2m obok ukołysał do snu. Drugi dzień zdobyłyśmy z Rachelle kryształową górę. Ja w japonkach, w których również wróciłam do Capao, ponieważ pierwszego dnia do butów górskich założyłam na parę bawełnianych cienkich, skarpety wełniane o dziurach wielkości 4cm. Skarpety ucisnęły ścięgno achillesa, a że raz już miałam z tym problem i trwał parę miesięcy przerzuciłam się na japonki.
Góra kryształowa ma pełno miejsc wyglądających jak wyspy między skałami i roślinnością, pełne kryształów, kryształowego piasku, zespołów kryształów i różnych przeróżnych kamieni oklejonych kryształami lub z żyłą kryształowego miału pomiędzy. Chapada oznacza, bardzo stare góry, stąd takie atrakcje. Niestety często przeeksplorowane przez poszukiwaczy na sprzedaż, którzy przychodzą z narzędziami i przekopują te wyspy, tworząc poniekąd zbeszczeszczone kryształowe cmentarzyska. My, znajdując dla siebie zaledwie kilka średnio okazałych sztuk, czułyśmy się złodziejki, ale ci prawdziwi złodzieje czują pewnie tylko satysfakcję.
Powrót do obozowiska przez łąki trawiaste, żeby nie powtarzać szlaku, pokłute stopy i łydki przez trawę obłożyłyśmy gliną tuż po tym jak 5 minut po dotarciu do namiotów siedziałyśmy już w naturalnej wannie. Coś na ząb i Rachelle z nienaruszoną energią zabrała się za gotowanie soczewicy, ja do namiotu odpocząć. Byłam super zmęczona i mogłam chyba z namiotu już nie wychodzić i spać do rana, wyszłam jednak i dzień zakończyłam małym personalnym dramatem, przesilonym głównie zmęczeniem. Naszły mnie różne bóle egzystencjalne i noc przespałam bezsennie prawie że. Rano Rachelle wróciła sama rano, bo miała mnóstwo spraw do załatwienia, my zdecydowaliśmy, że przeczekamy słońce południa i wyruszymy 14-15. I tak wzięłam blok i ołówki i poszłam pochodzić. Dotarłam na kamień, któremu nie mogłam się oprzeć, wyglądał jak wielki rozłożysty fotel. Czym prędzej się rozebrałam i delektowałam się samotnością w tak pięknym miejscu. Było mnóstwo chmur, więc pozwoliłam sobie na tę słoneczną kąpiel, jednak ostatnie 15 minut chyba było zbyteczne. Strzaskałam się bez sensu, jak za każdym razem. Bez żadnego filtra, w 5 miesiącu ciąży, marznąc. Ale ból przyszedł później, na kamieniu było cudownie. Głowę zawsze mam zasłoniętą na szczęście. Wyruszyliśmy 15:30. Dotarliśmy styrani grubo po 17. Udało nam się zabrać na stopa do vilii, gdzie zostaliśmy w pizzerii przyjaciół, zjedliśmy, a potem koleżanka podrzuciła nas do domu. W domu masło z carite, które na poparzenia garnkiem działa rewelacyjnie. Rano aloes, masło, aloes. Kolejnego dnia Mati obłożył mnie gliną, skóra była chłodna po zmyciu gliny. Dziś, czwartego dnia boli tylko trochę, nie mam ani jednego bąbla, ale ślad chyba zostanie na trochę, cały prawy bok, prawe ramię, prawa połowa pleców, prawa strona nosa, prawa połowa brzucha, na szczęście nie mocno i odrobię piersi na górze. Wszystko poza biodrem fantastycznie swędzi, biodro jeszcze pobolewa. Ajajaj...
Wyprawę mimo spalenia i żali drugiego dnia uważam za wspaniałą. Mając świadomość, że za ok. 2 tygodnie wyruszamy na południe powrót do vilii w sobotę długiego weekendu po 3 dniach nieobecności był bardzo miły, wszyscy znajomi kręcący się to tu to tam, sprzedający naszyjniki, pizzę czy ciasta lub odwiedzający, czy jedzący te przysmaki. Aj każdy dzień dziękuję, że te pierwsze miesiące emigracji i ciąży spędziliśmy w tak uroczym miejscu, wśród tylu życzliwych, dobrych i przede wszystkim ludzkich ludzi. Wiem też co mogę zrobić docierając do celu w Argentynie, jak lepiej się zorganizować, co już robimy, jak wykorzystać czas aklimatyzacji. Duża szkoła czas tu spędzony. Dziękuję Capao!

1 września

Najpierw przyszedł 1 września i automatycznie wróciłam do wspomnień, jak to było gdy po wakacjach nadchodził pierwszy dzień szkoły. Ogromna chęć zobaczenia się z koleżankami i kolegami ze szkoły, emocje z tym związane, świadomość powrotu do nauki i coroczne postanowienia uczenia się na bieżąco zamiast na ostatnią chwilę (nigdy nie udało mi się spełnić tych postanowień). Temu wszystkiemu towarzyszyła pewna niechęć, bo czas wakacji był miły, lato, wyjazdy, spotkania...
Poza tym wrzesień zawsze łączył lato z jesienią, czasem nawet z tą chłodną i mokrą. Liście drzew rosnących wokół boiska z tygodnia na tydzień zmieniały kolory, spadając dyskretnie jeden po drugim. Spódnice trzeba było komponować z rajstopami, a bluzy zamieniać na kurtki.
I tak, zobaczywszy datę 1 września, poczułam te wszystkie smaki i zapachy. I muszę przyznać, że szkoła to był bardzo miły kawałek życia.
Również wyobraziłam sobie Lechicką i już z punktu widzenia osoby dorosłej zobaczyłam jak zmienia się rytm życia domu, gdy dzieci idą do szkoły. Dla mnie, będącej z dala od rodziny, ta zmiana daje przyjemne poczucie spokoju, że dom tętni życiem i że w razie potrzeby mogę się skontaktować. Ta świadomość jest bardzo miła.