piątek, 14 stycznia 2011

Upalne dogorywanie.


Przeżyłam dwa dni upałów bez deszczu. Dziś rano aż mi się wstać zachciało jak zobaczyłam chmury! Ale jako, że sypia mi się dobrze, nawet na plecach! to po zjedzeniu o 7 dwóch jabłek zasnęłam ponownie i do 10 w pochmurnym 30 stopniowym chłodzie wypoczywałam.
Wstałam mniej spuchnięta, popołudniu znajoma, właścicielka kotki, którą mamy na przechowaniu przyszła i zrobiła mi lekcje ćwiczeń (wcześniej w każdy czwartek prowadziła zajęcia - ćwiczenia dla ciężarnych) z masażami, itp. Mimo braku sjesty byłam wypoczęta i poszłam na, kto wie, może ostatnie, piątkowe spotkanie brzuchów. Uj ile waży ten brzuch! I chodzić szybko nie mogę, bo mam skurcze i ból w podbrzuszu - biedna rozciągnięta do granic możliwości macica...
Ja ważę 70,5kg!! Mati 68:)
W domu wszystko przygotowane, pieluchy uszyte, wyprane, ubranka czyste w szafie, prześcieradła, pledziki i inne dziecięce smakołyki gotowe. Rzeczy do porodu również nabyte. Więc czytam sobie, szyję ręczniki, poszewki na poduszki, pościel, etc. Piekę tarty do pijalni soków Wayny - idzie bardzo sprawnie.

W tematach domowych dziś poza ćwiczeniami: Kota upolowała świnkę morską:


Zjadła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz