|
Dom od frontu |
Po pełnej emocji sobocie czekała nas niedzielna budowa domu znajomych. Takie wspólne budowanie nazywa się tu MINGĄ. Część osób buduje, część gotuje, inni zajmują się dziećmi.
|
Odile rzeźbi okienko |
I tak, wreszcie po kilku miesiąca czekania, zostaliśmy poinformowani o mindze u Adriana i Lupe. Adrian robi instrumenty (między innymi harfy afrykańskie) a Lupe marionetki. Wyprawa nielada, bo nie sami, ale z Odile i Paulą o 7 rano powinnibyliśmy wsiąść do autobusu. Spóźniliśmy się na autobus, ja byłam tak zdeterminowana, że powiedziałam, że idę do skrzyżowania z drogą krajową. San Marcos Sierras leży 14km od drogi głównej. Od naszego domu ok 12km. I te 12km byłam zdecydowana przejść i ruszyłam w drogę, licząc na autostop. Pierwszy samochód, który nadjechał się zatrzymał. Wewnątrz był Mati, Odile i Paula. Okazało się, że Mati spotkał sąsiada, który przewozi materiały np. budowlane i zaproponował kurs do skrzyżowania.
|
Wayna wypełnia ściany |
Na miejsce do San Esteban dotarliśmy kwadrans przed 9. I od razu zabraliśmy się do roboty. Jedni przygotowywali mieszankę piasku, gliny i słomy, inni przenosili materiały, jeszcze inni niwelowali teren przed domem.
Stan jaki zastaliśmy to konstrukcja drewniana i dach ze strzechy i połowa ścian wypełniona mieszanką ziemną poprzedniego dnia. Pod koniec dnia, ściany do końca zostały uzupełnione.
Wspaniała sprawa takie zespołowe budowanie. Ręce w glinie na świeżym powietrzu, wszyscy równi, nikt się nie mądrzy, każdy dzieli się swoimi doświadczeniami. Tak mi się podobało, że cały czas coś robiłam. Cały czas również burczało mi w brzuchu. Wydaje mi się, że 9 miesięcy bez odczuwania głodu przyniosło niebezpieczne nawyki:) Po 17 poczułam, jak bardzo bolą mnie plecy, a następnego dnia miałam niezłe zakwasy ud. Nie wiem, czy to to samo zmęczenie dopadło mnie w środę, kiedy położyłam się na krótką drzemkę o 17:30 i wstałam o 7 rano następnego dnia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz