Znacie kawał o dresie?
Chodzę po lesie i "dre-sie"
W niedzielne popołudnie wybraliśmy się do lokalnego lasu, o którym usłyszałam od znajomego sąsiada podczas sobotnich zakupów na rynku i narzekaniu (moim) na brak lasów. Sąsiad jest grzybowym pasjonatem! Dzięki niemu też wyrzuciliśmy fałszywe kurki, zamiast ich zjedzenia. Maślaki były ok.
Las tak pięknie pachniał mchem, grzybami i jesiennymi liśćmi, że nie chciało się z niego wychodzić. W zaniedbanym sadzie koło lasu jabłonka obdarowała nas jabłkami - malutkimi i pysznymi. Ależ piękna słoneczna niedziela!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz