Jest
to również jedno z tych miejsc, które bez znajomości, zwiedzić
można jednynie wykupując zorganizowaną wycieczkę jedno, dwu, trzy
lub czterodniową. My wybraliśmy dwa dni.
Wczorajsze
zwiedzanie rozpoczęliśmy od cmentarza pociągów I marketu
lokalnego rękodzieła, a potem już sól. Przez dwa dni moja polska
percepcja przyzwyczajona do śniegu, odbierała pustynię jako obraz
zimowy, bo i chłodno i biało. Łapałam sie na tym, że co chwila
do mnie docierało, że to sól nie lód, zwłaszcza jak wpadałam w
zachwyt jak fantastycznie prowadzi po tym lodzie nasz przewodnik.
Lodzie? A soooli..
Na
samej pustyni stawaliśmy wielokrotnie, od ogladania miejsca, gdzie
zbiera się sól w celu późniejszej sprzedaży, przez zatrzymanie
dla zatrzymania i robienia kolejnych zdjęć i
wszelkie pajacowanie oraz przy wyspie kaktusowej, gdzie kaktusy rosną
1 cm na rok i są tam okazy 900letnie! Na koniec dnia kolacja I
nocleg w hostalu – zimno!!! Z butelką gorącej wody, w śpiworze i
pod 3 kocami w wełnianych skarpetach, polarze I swetrze z alpaczej
wełny obudziłam się z gorąca, hehe. 6 rano pobudka, śniadanie i
podwózka pod wulkan Thanupa górujący ponad pustynią (która
znajduje się na poziomie 3600m n.p.m.) 1230m, czyli w sumie 4830m
n.p.m. Te 1230m w górę i w dół to nasz 6cio godzinny treking.
Pobudka słońca widziana już ze szlaku – imponująca. Słońce
palące, wiatr prawie nas nie zwiał z grani, lodowaty. Po 3h
wreszcie wspieliśmy się na tyle by zobaczyć kratę I całą
przeciwległą ścianę, którą widać z pustyni – oszałamiający
widok. My z Matim o dziwo pierwsi I na szczycie w pełni sił,
schodziliśmy zbiegając – zjeżdżając jak na nartach na butach
po kamykach. 2 miesiące, no może 1,5 miesiąca mieszkania na
wysokości min 3600m n.p.m. daje dobre rezultaty. La Paz nas
przetrenowała, później podnieśliśmy poziom Wyspą Słońca I 3
dniowym szlakiem Inków.
Wspaniała
2 dniowa wycieczka. Polecam jako punkt programu podczas wizyty w
Boliwii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz