poniedziałek, 17 maja 2010

Beztroskie noce w obłokach.

Odkąd dotarliśmy do domu Odile każdego ranka wstaję z głową pełną snów. Śpię, jak dawno nie spałam.
Od dziś narzuciłam sobie poranne wstawanie z pomocą budzika, ale okazało się, że w sumie nie był potrzebny, bo pierwszy raz słyszałam budzik Odile i jej poranne obrzędy. Już samo wstanie o 7.30 zadziałało jak potrójna dawka kofeiny, a jeszcze cały dzień przede mną. Po weeknedowym weekendzie tydzień malarzy rozpoczęliśmy. Malujemy cały dół mieszkania i łazienkę. Przynajmniej machając gąbką lub wałkiem nie czuję tego przeszywającego zimna.
A po całym dniu znów oddam się w błogie objęcia Morfeusza. Regenerujące noce, spokój i czas dla siebie. Tęskniłam za tym bardzo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz